Naznaczona
piętnem czasu butelka unosiła się na wodzie, a fale oceanu się o
nią obijały, nieraz całkowicie przykrywając. Zawsze jednak
wypływała na wierzch, a wraz z nią tajemnica w niej zawarta.
Siedemdziesięcioletni
mężczyzna spędzał kolejną sobotę nad Wielką Zatoką
Australijską. Co tydzień wstawał o czwartej rano i napędzany
chęcią uniknięcia marudzenia wiecznie niezadowolonej żony,
wyjeżdżał na ryby. Zmęczony życiem, tylko w tym jednym zajęciu
odnajdywał spokój. Wędkarstwo było przewidywalne, odprężające,
a nawet nudne - czyli dokładnie takie, jak potrzebował. Nic więc
dziwnego, że pierwszą myślą, która przyszła mu do głowy, kiedy
zobaczył dryfującą po powierzchni wody butelkę, było „Och,
dajcie spokój!”. Odłożył wędkę na łódkę i sięgnął po
znalezisko, które zadziwiająco łatwo wpadło mu w ręce. Choć
szkło było zzieleniałe, dostrzegł znajdujący się w
środku zwitek papieru. Nie zastanawiając się długo, rozbił
butelkę o kant drewnianej ławy, po czym spośród ostrych kawałków
wyciągnął wiadomość. Na odwrocie sponiewieranej okładki
„Przeminęło z wiatrem” znajdowały się zapisane drobnym
maczkiem słowa.
Niewiele
pamiętam ze szkoły, ale wydaje mi się, że na górze listu powinna
znajdować się data. Przykro mi, że nie mogę trzymać się tej
reguły, ale zatraciłam poczucie czasu dawno temu. Nie jest też
łatwo dowiedzieć się czegoś od innych – Nina mówi, że
jesteśmy na wyspie sto dni, a Conrad, że trzysta. Miło mieć tak pomocnych przyjaciół.
Na
początku powiem, że nie bardzo wierzę w skuteczność tej
wiadomości. Od czasu katastrofy próbowaliśmy się kontaktować ze
światem zewnętrznym kilkanaście razy i skoro nie pomogły bardziej
zaawansowane metody, jestem dość sceptyczna w stosunku do tej. A
jednak obok mnie siedzi sześcioletnia Mia, pomysłodawczyni
pomysłu, której nie miałam serca odmówić. Poza tym, oprócz
nieustannej walki o przeżycie, i tak nie miałam co robić. Siedzę
więc teraz na środku naszego małego obozu i z zaglądającą mi
przez ramię dziewczynką opisuję wszystkich rozbitków lotu numer
807 z Birmingham do Miami, tym samym wysyłając sygnał SOS. Ale
poważnie, moglibyście się pospieszyć z tą akcją ratunkową.
Jako
że moja ręka nie jest jeszcze całkowicie sprawna po ostatnim
złamaniu i nie wiem, jak dużo zdołam napisać, może zacznę od
siebie. Nazywam się Meredith i
jeśli ktoś kiedyś zdecydowałby się napisać o nas książkę,
zapewne byłabym tylko postacią poboczną. Ze swoją zdolnością do
wpadania w kłopoty i niezdarnością muszę być ogromnie irytująca,
a moją jedyną obroną pozostaje poczucie humoru. Główną
bohaterką historii o przetrwaniu niezaprzeczalnie byłaby Alexis.
To ona wszystkim dowodzi i to dzięki niej jeszcze żyjemy. Gdyby nie
jej zaradność i zdolność logicznego myślenia, umarlibyśmy już
pierwszego dnia. I choć wyspa nie szczędzi nam atrakcji (takich
jak, powiedzmy, wielkie mityczne potwory), czasem robi się tu dość
nudno. Wtedy rozrywki dostarcza nam wybuchowy duet – wspomniana
przeze mnie wyżej Australijka oraz Apollo.
Ich kłótnie są wydarzeniami, które przetaczają się przez obóz
niczym huragan, destabilizując życie całej społeczności. Ta
dwójka jeszcze nigdy nie była ze sobą w niczym zgodna. Oboje są
urodzonymi przywódcami i gdyby połączyli siły, byliby
niepokonani, ale oni wolą je marnować na wieczne podważanie swoich
decyzji. Mój obowiązek przyjaciółki nakazuje mi popieranie
Alexis, jednak Apollo ma tak wielki urok osobisty, że nieraz trudno
się z nim nie zgadzać (chroń mnie, Boże, jeśli Lexi kiedyś to
przeczyta). Pisząc o mężczyźnie, nie mogę pominąć jego
siostry, Artemidy.
Jest całkowicie inna od brata – zdystansowana, chłodna, bez
poczucia humoru. Najczęściej poluje w lesie, przez co rzadko ją
widuję i bynajmniej nie mam zamiaru narzekać. Przy okazji, ich
rodzice musieli być porządnie zakręceni, by nazwać dzieci na
cześć Olimpijczyków. Z drugiej strony, jesteśmy na wyspie. Równie
dobrze mogą naprawdę być bogami.
A
skoro jesteśmy już przy tym, że wszystko jest możliwe, ja nadal
zastanawiam się, jakim cudem przetrwał ktoś taki, jak Nina.
Alexis twierdzi, że nie powinnam jej tak surowo oceniać i że w
zasadzie jest całkiem inteligentna, ale wątpię, by mądry był
ktoś, kto zamiast jedzenia, bierze ze sobą z wraku samolotu lakier
do paznokci. Jak już po nas przylecicie, możecie ją tu zostawić.
Oprócz codziennego malowania się, jest dobra również z
flirtowania ze wszystkim, co nosi spodnie (chyba powinnam się mieć
na baczności). Jej największym adoratorem jest osiemnastoletni
William, który jako
rudzielec rumieni się za każdym razem, gdy kobieta na niego
spojrzy. Może rzeczywiście nie jest całkowicie głupia, skoro
owinęła go sobie wokół palca, sprawiając, że chłopak zmienił
się w jej lokaja. Nie zraża go nawet fakt, iż nasza Smerfetka
zostawiła w świecie zewnętrznym męża, którego, o dziwo, wydaje się bezgranicznie kochać.
Najlepszym
przyjacielem Williama jest natomiast Christian.
Chłopcy są jednymi z niewielu rozbitków, którzy znali się
jeszcze przed katastrofą. Ich przyjaźń trwa od podstawówki, co
mnie nie dziwi, ponieważ są niemal identyczni. Weseli,
spontaniczni, żywiołowi. Ich obecność wprowadza radość w nasze
niebezpieczne życie. Zdołali do siebie przekonać nawet Alexis,
zostając jednymi z nielicznych osób, którym Australijka ufa. Nie
może natomiast pokładać wiary w starszym od niej o dwadzieścia
lat Conradzie,
ponieważ jest jasne, że chętnie zastąpiłby ją na stanowisku
lidera. Kiedyś nawet ambicja doprowadziła go do tego, że próbował
ją zabić. W odwecie zdecydowała się wygnać go z obozu,
zostawiając samego na pastwę wyspy, ale jakimś cudem Apollo zdołał
ją przekonać do porzucenia tego okrutnego pomysły. Wiem, wiem, po
co mi telewizja, skoro mogę oglądać „Modę na sukces” na żywo?
Kończę, bo moja ręka znów zaczyna boleć, a gałąź nade mną niepokojąco się ugina pod ciężarem Grubasa. Najlepiej
go zobrazuję, pisząc, że nie tyle boję się dostania w głowę
kawałkiem drzewa, co ośmiokilogramowym kotem. Nie widzę zresztą sensu
pisać więcej, ponieważ mam poważnie wątpliwości, czy ktokolwiek
to odczyta. Jeśli jednak tak się stanie, przekaż ten list, proszę,
odpowiednim służbom i naszym rodzinom, by wiedziały, że
przeżyliśmy. Mia pokazuje mi uniesione do góry kciuki, co chyba
oznacza, że dobrze się spisałam. Przynajmniej tyle mogłam zrobić
dla dziecka, któremu zostało odebrane wszystko, łącznie z głosem
– dać mu nadzieję. Oho, widzę w oddali jakieś zamieszanie. To
chyba Alexis znów kłóci się z Apollem. Mam nadzieję, że dołączy
do nich Conrad, te „odcinki” są najciekawsze!
P.S. Ale poważnie, moglibyście się pospieszyć z tą akcją
ratunkową.
Poniżej znajdowała się zapisana drobniutkimi, trudnymi do
odszyfrowania literami lista wszystkich ocalałych rozbitków, wraz z
ich miejscami zamieszkania. Starszy mężczyzna pokręcił głową,
uśmiechając się pod nosem. Możliwe, że uwierzyłby w tę
historię, gdyby nie to, że jako emerytowany dziennikarz wiedział,
iż ostatni samolot na terenie Trójkąta Bermudzkiego zaginął w
1967 roku. Co więcej, już od kilkunastu lat nie było żadnej
katastrofy lotniczej na Atlantyku. Starzec schował kartkę do
kieszeni i pogwizdując cicho, powrócił do wędkowania. Po powrocie
do domu zamierzał razem z żoną i wnukami pośmiać się z tego,
co, jak uważał, było jedynie żartem znudzonej młodzieży.
Och, gdyby tylko tak było...
Genialne. Podziwiam cię za ten pomysł ukazania zakładki bohaterowie w formie małego opowiadania!
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja zauważyłam, że butelka musiała przepłynąć strasznie długą drogę, skoro z okolic Trójkąta Bermudzkiego, znalazła się u wybrzeży Australii? Która jest ojczyzną głównej bohaterki? Lubię wyszukiwać takie wspaniałe szczegóły, a u ciebie jest ich pełno
Nie wiem, co więcej napisać, więc powtórzę - genialne <33
Pozdrawiam, Wiki
Nie myślałam, że ktokolwiek to zauważy, zwłaszcza tak prędko! Ogromnie się cieszę, że zwróciłaś uwagę na ten szczegół i że Ci się spodobał (:
UsuńDziękuję! :*
Wlasnie, dlaczego akurat obok Australii? Czyżby to oznaczało, zd wg Ziemian którzy nadal sa na ziemi, katastrofa samolotu aldxis wydarzyła sie zupełnie gdzieś indziej? Ale nimbu dlaczego miałoby to byc ono Australii, skoro lot był miedzy Europa a ameryka? Ach, ta magia. Świetny sposob na przedstawienie bohaterów. Jakoś mnie nie dziwi,ze alexis wykłóca sie z apollem;D a w ogole to tak sobie myslalam, ze moze chciałabyś dołączyć do załogi oceniałni, która ostatnio założyłam? Konstruktywna-krytyka-blogów.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńMoim zamierzeniem jest, że wyspa nie ma żadnego stałego miejsca... Może być wszędzie, a zarazem nigdzie, dlatego nikt, kto nie został na nią sprawdzony, nie może jej znaleźć (:
UsuńBardzo dziękuję za propozycję, ale w klasie maturalnej niestety nie mogę sobie pozwolić na kolejne dodatkowe aktywności w postaci oceniania innych blogów :(
Dziękuję! :*
Bardzo ciekawy pomysł z tym opowiadaniem opisującym bohaterów, jestem pod wrażeniem i jak mi się to czytało bardzo fajnie niż takie suche opisywanie. Wyobrażam sobie ile musiałaś się natrudzić by to napisać, ale było warto.
OdpowiedzUsuńAlexis i Apollo się kłócą :D i nie mogę się doczekać tych fragmentów w opowiadaniu i kiedy się spotkają.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Pierwsze starcie Apollo vs Alexis będzie już w momencie, gdy się spotkają po raz pierwszy, a następnych również będzie sporo. Jak napisała Mare, ta dwójka po prostu nie umie ze sobą współpracować ;D
UsuńDziękuję! :*
Nie powiem, to chyba najciekawsza i najbardziej oryginalna zakładka z bohaterami ją miałam okazję ujrzeć podczas mojego (stosunkowo krótkiego) istnienia w sferze blogowej :D
OdpowiedzUsuńPrzedstawienie przy pomocy listu było naprawdę dobrym pomysłem (i przy okazji dałaś kilka spojlerów przez które tym bardziej nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^^).
Pisz, pisz ile sił w łapkach!!!
Pozdrawiam, Alessa :*
Bardzo się cieszę, że tak ją postrzegasz, ogromnie zależało mi na oryginalności (:
UsuńDziękuję! :*
TAK! GRUBAS ŻYJE!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że sprowadziłam ten znakomity tekst do tak prozaicznej, wydawać by się mogło, prozaicznej informacji, ale nie mogłam inaczej.
Wspaniały pomysł na dział o bohaterach, po prostu cudowny i klimatyczny.
Przy okazji wyciągnęłam z niego kilka praktycznych informacji (kolejność nieprzypadkowa), takich jak a) nastąpi kilkanaście prób kontaktowania się ze światem zewnętrznym; b) co to za sześcioletnia Mia, która nie może mówić?! Muszę to wiedzieć! c) Dobrze, że Meredith ciągle żyje; d) Szkoda, że Conrad i Nina także; e) Swoją drogą, szykuje się ciekawa scena wywalenia Conrada z obozu; e) Kontaktu Alexis z Apollem? Ale szał! Już nie mogę się doczekać!
Nigdy bym nie zabiła Grubasa! <3 To jedyna postać, co do której można mieć pewność, że przeżyje (:
UsuńMię poznacie już w następnym rozdziale. Do sceny wywalenia Conrada jeszcze trochę, ale zdecydowanie warto na nią poczekać, bo będzie na co "popatrzeć" :D
Dziękuję! :*
Mia... Mam trzy teorie: 1) pomyliłam opowiadanie 2) kogoś ominęłam 3) nie wprowadziłaś jej jeszcze :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię za tą umiejętność przedstawiania bohaterów w opowiadaniu. Mi tego brakuje (ale uczę się! :D) ... No nic, pozostaje mi tylko czekać na piątke :)
Weny dla ciebie!
Buźka :*
Nie martw się, teoria trzecia jest prawidłowa :D Mia zostanie wprowadzona w rozdziale piątym.
UsuńDziękuję! :*
O kurde... naprawdę oryginalny pomysł na przedstawienie bohaterów. Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam. :) Świetne <33
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
Usuń* tak wiem zapłon, jak na mnie to dziwne *
OdpowiedzUsuńMożesz mi wytłumaczyć jedną małą rzecz?
Co ja przed chwilą przeczytałam?
Staram się to ogarnąć, znaczy bardziej końcówkę...
Jaki 1967? Przecież lot Lexi i spółki był w 2015! Ja rozumiem, Atlantyda, jakieś tam zatrzymanie czasu, ale podróż w czasie 48 lat wstecz? Ej Czekaj to ma sens...
Okay przekonałaś mnie tą zakładką zdecydowanie do Meredith i Christiana. Lexi i oczywiście Apolla lubiłam cały czas
Szkoda że takie piękne imię jak William się marnuje trochę przy nim... Może jeszcze kiedyś go polubię, ale denerwuje mnie to jego zaślepienie Niną...
Okay to przejdźmy teraz do ogółu
Zakładka oczywiście boska, bo co innego może wyjść spod twoich palców? List w butelce? Genialne :3
A ten staruszek jest dziwny, nie lubię go XD
Tak więc * juz widzę wściekłą minę mojej polonistki * Weny, Wesołych Świąt, oczywiście! I powodzenia w ostatnim tygodniu szkoły!
Laciata <3
P.S mogę się zapytać kiedy masz urodziny? Wydaje mi się że coś mówiłaś kiedyś o styczniu, ale nie jestem pewna ;) * pytam oczywiście z czystej ciekawości XD *
Tajemnice, tajemnice! Wiesz, że ja je uwielbiam i zagadnienie czasu jest jedną z największych niewiadomych opowiadania ;D
UsuńJeśli chodzi o Ninę, William zdecydowanie nie potrafi być obiektywny, ale może kiedyś otworzy oczy...
Urodziny mam za osiem miesięcy, 2 sierpnia :D
Dziękuję i wesołych świąt! :*
Strasznie mi się podoba pomysł na takie przedstawienie bohaterów. Poza tym masz świetny styl pisarski, że aż chce się czytać wszystko, co napiszesz. ^^ Póki, co utknęłam na rozdziale drugim, ale gdy znajdę wolną chwilę z pewnością nadrobię lekturę (niestety studia pochłaniają cały mój czas wolny :/).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny. ;*
U ciebie studia, u mnie klasa maturalna... Brak czasu to coś, co niestety doskonale znam :(
UsuńDziękuję! :*
Uwielbiam Cię, po prostu Cię uwielbiam! <3 Masz naprawdę świetne pomysły! Wspaniale się czyta Twoje blogi :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam kilka odcinków The100 i nie dziwię się dlaczego Alexis kłóci się z Apollem :D
Zastanawia mnie jeszcze jeden fakt, jakim cudem ta butelka znalazła się u wybrzeży Australii? :D
Pozdrawiam serdecznie! ;*
Bardzo się cieszę, że podoba ci się moja twórczość, wspaniale usłyszeć takie miłe słowa (:
UsuńStaram się unikać zbyt wielu nawiązań o The 100, chcąc stworzyć historię jak najbardziej oryginalną, ale gdzie dwóch liderów, tam o jednego za dużo ;D Clarke i Bellamy jakoś to rozpracowali, ale przy Alexis i Apollinie nie będzie tak łatwo.
Z tą butelką to jest w ogóle zagadkowa sprawa... Na razie powiem, że magia, ale w przyszłości wyjaśnię to szczegółowiej. Może ziemia nie jest tak duża, jak się ludziom wydaje (:
Dziękuję! :*